Dostrzec gwiazdę, nim zrobią to inni

źródło: AFP

Ściągnięcie 13-letniego Leo Messiego do Barcelony było krokiem ryzykownym. Nikt nie mógł dać gwarancji, że z mikrego chłopaka wyrośnie futbolowy geniusz, reprezentant Argentyny.

źródło: AFP

Nikola Jokić wyrasta na gwiazdę NBA. Denver Nuggets podpisali z nim właśnie pięcioletni kontrakt wart 148 mln dol. Dla NBA odkrył go polski skaut Rafał Juć.

Nie wystarczy mieć talent. Trzeba jeszcze w odpowiednim wieku zacząć trenować, najlepiej z najlepszymi. Nieoszlifowane diamenty wyszukują skauci. Najbogatsze kluby świata mają ich już praktycznie wszędzie. Ale nawet to nie gwarantuje sukcesu.

Nie ma za małego stadionu albo za skromnej hali. Nie ma zbyt słabych rozgrywek. Nie ma kraju, którego nie bierze się pod uwagę. Sportowe talenty rodzą się wszędzie i trzeba sieci zarzucać naprawdę gęsto, żeby nikogo nie przegapić. Tam, gdzie są wielkie pieniądze, a rywalizacja toczy się na najwyższym poziomie, robi się wszystko, by wyprzedzić konkurencję i znaleźć perełkę. Nie ma dolnej granicy wieku. Wystarczy, że dziecko zaczyna biegać i kopać piłkę. Na celowniku są też starsi, nawet tacy, którzy już rywalizują wśród seniorów. Pierwsi to inwestycja, której zwrot może nastąpić nawet po kilkunastu latach. Drudzy kosztują więcej, dlatego inwestycja w nich musi się zwrócić dużo szybciej.

Sportowy skauting to biznes. Żeby zdobyć przewagę, zarobić, trzeba szukać. Najcięższy grzech, jaki można popełnić, to improwizacja. W sporcie, gdzie stawką są trofea, sława i przede wszystkim grube miliony dolarów do zarobienia, nie ma dziś miejsca na błędy. Ale ryzyko jest zawsze.

Można więc inwestować w młodych chłopaków, czekając na nagły wybuch talentu, i liczyć, że nakłady zwrócą się z nawiązką. Coraz częściej jednak trzeba mieć solidne, wręcz naukowe podstawy do tego, by wierzyć, że są na to szanse, a chłopak, który dziś sięga kolegom do ramion lub potyka się o własne patykowate nogi, zostanie porządnym graczem. Czasem trzeba naprawdę wiele przenikliwości, by...